Co to się działo na III Niespodziewanym Rajdzie PSP 31!!!



Plany były piękne i… udało się je zrealizować w 200%. Takie rzeczy dzieją się tylko na Niespodziewanym Rajdzie PSP nr 31, który odbył się po raz trzeci. SKT włączyło się w ten sposób obchody 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości.


·     10.11.2018 – Wolna sobota. Jakże trudno zmobilizować się do wstania. Ale… przecież to już dziś! Jedziemy w Świętokrzyskie! Szybkie pakowanko i… jeszcze więcej pakowanka w szkole. Bagaży taka ilość, jakbyśmy mieli spędzić w Bodzentynie co najmniej miesiąc. A z resztą… kto wie… W końcu to rajd niespodziewany. Jedziemy! Przystanek pierwszy – Rezerwat Rosochacz - rezerwat leśny na terenie Obszaru Chronionego Krajobrazu Doliny Kamiennej w gminie Brody. Hehe – brody… Tego akurat brakuje wszystkim prócz naszego nieocenionego przewodnika Pana Łukasza. Ale w Dolinie Świętojanki są ciekawsze widoki niż broda przewodnika ;) Krótki spacer kończymy popasem. W drogę do Starachowic. Przystanek drugi – Ekomuzeum. Ciekawe połączenie techniki i prehistorii. Czego tu nie ma?! Dinozaury, wielkie piece, jura, kreda i żelazo. No i stary. W sensie samochody marki Star. Takie gwiazdorskie ;) Ale my tu gadu-gadu, a kilometry nie zaliczone. Czas przejść się wreszcie – ze Starachowic do Radkowic raptem 12 km. Łatwizna. Choć niespodziewanie okazuje się, że w Górach Świętokrzyskich są podejścia. Trochę inaczej się wędruje niż po naszej nizinnej Ziemi Radomskiej. Dobrze, że do Bodzentyna podjeżdżamy autokarem. Szkolne Schronisko Młodzieżowe w Bodzentynie robi wrażenie – w kuchni jest wszystko! Po co targaliśmy te gary??? Szybki relaks i na obiadokolację do „Małej czarnej” – niespodzianka, stołujemy się w restauracji. Smacznie i do syta. Teraz błyskawiczne zakupy i zmagania w niekończących się konkursach. Skąd oni to biorą? Niespodziewaną atrakcją wieczoru jest zabawa w rozpoznawanie przedmiotów za pomocą dotyku. Za prawidłową odpowiedź – wymacana nagroda na własność. Szczęśliwcy odchodzili z damskimi podkolanówkami, okularami słonecznymi, cebulą, kostką Rubika, słomką, a prezes Julian nawet z różowym lakierem do paznokci. Szkoda, że tak marnie skończył – lakier, nie prezes. Niespodziewanie trzeba było wykazać się umiejętnością usuwania lakieru z podłogi bez użycia zmywacza czy innego rozpuszczalnika. Dało się. Przed tzw. „ciszą nocną” jeszcze projekt „Dla Niepodległej” – każdy odcisnął dłoń na wspólnymi siłami wykonanej biało-czerwonej fladze. Wyszło całkiem nieźle. Można wreszcie iść udawać, że się śpi.


·     11.11.2018 – Niedziela. Też wolna. Albo nawet niepodległa, bo to dziś wielka rocznica. Najpierw śniadanie – może nie uroczyste, ale obfite. Uroczyście jest na Mszy Świętej w zabytkowym kościele w Radkowicach. Po chwili dla duszy, czas na męki dla ciała. Ruszamy na szlak – znów pod górę. Ale jakie widoki! Miasto wyłaniające się z mgły jest czymś niesamowitym! Z Radkowic do Świętomarza czy –rzu, potem do Tarczku lub –ka. Coś się nie wiedzie – szlak zanika, albo go ktoś zagradza. Niestety trzeba iść, ciągle iść blisko ulicy. A to już nie tak przyjemne jak leśna głusza. Niektórzy czołgają się po asfalcie, ale nie odpuszczają. Zatrzymać się nie ma po co, cel w zasięgu wzroku. Fontanna na rynku w Bodzentynie jest miłym zwieńczeniem wędrówki, choć kąpiel nie wskazana. Czas na rywalizację – gra terenowa wymyślona w pokrętnym umyśle Pana Łukasza. Ten to zna się na zagadkowości. Drużyny biegają jak oszalałe: od kościoła do zamku, od zamku  do tablic pamiątkowych, nagabują miejscowych i przyjezdnych, byle tylko znaleźć się na pierwszym miejscu. Gdzie to zmęczenie po 16-kilometrowej trasie? Zaginęło w akcji. Koniec gry, idziemy odpocząć, a potem JEEEEŚĆ! Za oknami ciemność, ale daleko w schronisku do spokojnego wieczoru. Konkursów część druga – skąd oni tyle tego mają? Labirynty, krzyżówki, plątaninki, a na deser rysowanie. Może dość? Są pierwsi polegli – śpią jak susły. Ale są i tacy, którzy proszą o więcej konkursów i z zapałem łączą kropki – 370 kropek! A co tam, po co spać, kiedy można nie spać. Hrrrrrr…


·   12.11.2018 – Poniedziałek – niespodziewanie wolny. Ale my musimy być szybcy. Szybkie, ale dokładne porządki w schronisku – zyskujemy miano grupy idealnej. Rozdanie nagród za nietypowe konkursy turystyczno-krajoznawcze. Dla każdego coś miłego. Niespodziewane odznaki – dla każdego inna! Tego mogą nam zazdrościć inni turyści. Dumni i bladzi możemy ruszać w drogę. Chociaż może jednak nie… „Panie Łukaszuuuuu, prosiiiiiiiimy, jeeeeeedźmy autokaaaaaaarem…” No jasne – idziemy pod górę. Pod mega-górę, po półgodzinnej wspinaczce ziejemy jak pies Pluto – a nawet 33 psy. Ale krótki odpoczynek czyni cuda. Puszczę Jodłową w Świętokrzyskim Parku Narodowym przebiegamy jak łanie. Popas na Łąkach Miłości – ach… Nagle okazuje się, że to już koniec – brama z napisem „Święta Katarzyna” obwieszcza finisz. Już więcej chodzić nie trzeba. Jeszcze tylko do autokaru i na pamiątki i krótko po Wąchocku. Czas wracać do domu. Można będzie przypominać sobie najciekawsze momenty, bo Pani Emilka zaszalała z fotorelacją – sfotografowała i zamieściła na fejsie chyba każdą minutę wyprawy. Będzie się z czego pośmiać i nad czym uronić łezkę wzruszenia. Się działo, a że działo to armata – to się armatało. Byle tak dalej. Odpoczywamy do piątku. W sobotę kolejny rajd! A to ci niespodzianka…


Autor:

Katarzyna Kamańczyk
Publiczna Szkoła Podstawowa nr 31 im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Radomiu ul. Biała 6, 26-600 Radom
Suma wejść: 696384

Projekt i wykonanie Centrum Reklamy nmedia